Branżę farmaceutyczną zna od podszewki. Nazwy setek leków, ich producentów i szczegóły ich ofert ma w jednym palcu. Skuteczna, z duszą sportowca i zacięciem negocjacyjnym. Przy tym drobna, kobieca, ale budząca respekt. Na wakacjach celebruje chwile i nie odbiera telefonów z biura. Tylko na urlopie potrafi zaczekać na śniadanie w tawernie nawet godzinę, by w nagrodę dostać świeżutkie, lokalne danie.
Poznajcie Beatę Kucowicz, współwłaścicielkę Grupy Farmaceutycznej Investcare, pełnomocniczkę zarządu do spraw zaopatrzenia w hurtowni farmaceutycznej Medicare-Galenica. W branży pracuje już blisko trzy dekady.
Gdy była dzieckiem marzyła o tym, aby zostać śpiewaczką. Z pomocą taty stworzyła nawet bezprzewodowy mikrofon. Śpiewała wszędzie! Potem chciała prowadzić wielkie gospodarstwo. Imponowało jej jak wiele rzeczy dzieje się w takim „biznesie”. Ostatecznie zwyciężyło zamiłowanie do podróży i do sportu. Fascynacja wyjazdami z rodzicami sprawiła, że wybrała Turystykę na Akademii Wychowania Fizycznego.
Po studiach rozpoczęła pracę w biurze podróży. Wysyłała polskie wycieczki za granicę w latach 90. XX wieku. Szczegółowe uzgodnienia handlowe z partnerami zza granicy robiła wtedy … teleksem. Szybko jednak stanęła przed innym wyzwaniem.
– Na początku lat 90. postanowiliśmy założyć rodzinny biznes. Zdecydowaliśmy, że będzie to hurtownia farmaceutyczna. Podstaw tego biznesu uczyliśmy się od kuzynki prowadzącej wtedy aptekę w Jaworznie. Nieprzypadkowo właśnie tam powstał nasz pierwszy magazyn. Tu wszystko odbywało się bez komputera. Odręcznie wystawialiśmy faktury, podobnie powstawały oferty dla aptek. Spisane na kartce nazwy leków kopiowaliśmy w punkcie świadczącym usługi ksero. Mieliśmy wówczas do zaoferowania około 200 produktów, a dziś – ponad 16 tysięcy – opowiada Beata Kucowicz. – Po niespełna roku przenieśliśmy siedzibę do Katowic, wynajmując jednorodzinny dom przy ul. Tyskiej, którego piwnice zamieniły się w magazyn.
Beata Kucowicz podkreśla, że od początku zajmowała się negocjacjami i zamawianiem towaru od producentów. – Bardzo szybko musiałam się nauczyć wielu nowych nazw leków, poznać producentów, ponieważ wcześniej z farmacją nie miałam do czynienia. Pomogła mi łatwość zapamiętywania i żyłka handlowca, którą odkryłam już w dzieciństwie. Poza tym polubiłam tą branżę i ludzi, z którymi zetknęłam się zawodowo – dodaje.
Medicare rosło bardzo szybko. Gdy po kilku latach zamiast pięciu pracowników było ich już 50, wydawało się, że firma większa nie będzie. Tymczasem dziś może się pochwalić własnym kompleksem biurowo-magazynowym, w którym pracuje ok. 300 osób (podczas gdy w całej Grupie Farmaceutycznej Investcare, do której należy Medicare-Galenica, pracuje 500 osób).
Dodaje, że mimo iż realia się zmieniły, cały czas warto walczyć o jakość w farmacji. – Dbamy o to, aby nasi partnerzy, mieli pewność, że dystrybucja leków odbywa się zgodnie z przyjętymi zasadami, w pełni bezpiecznie i transparentnie. Na dowód tego nasz hurtownia została wpisana do europejskiego rejestru hurtowni posiadających certyfikat zgodności z zasadami dobrej praktyki dystrybucyjnej (DPD).
Co ceni najbardziej w codziennej pracy? – Otwartość. Myślę, że ta cecha pozwala budować wzajemne zaufanie, a kiedy ono już jest, wszystko wydaje się proste. Ważne są też dla mnie: zaangażowanie, uczciwość i lojalność, wzajemny szacunek, poczucie godności – wylicza.
Beata Kucowicz jest znana w firmie nie tylko z tego, że jak ktoś czegoś nie jest w stanie „załatwić”, to ona da radę, ale także z tego, że używa wręcz zabytkowej komórki marki Nokia, zamiast nowoczesnego smartfona. – To prawda, tak jest w pracy. Nie chcę być ciągle on line, stąd mój wybór. Prywatnie używam jednak iPhone’a, którego numer znają tylko najbliżsi – uśmiecha się.
Wielką pasją Beaty Kucowicz i jej męża Dariusza, z którym razem prowadzą firmę, są podróże. W wolne dni najchętniej wyjeżdżają. – Kochamy Grecję, i to taką prawdziwą, bez biur podróży i sieci hotelowych. Pogodziłam się nawet z temperamentem Greków, z tym, że im się nigdy nie spieszy. Kiedyś na przykład, po przylocie na jedną z wysp, od razu chcieliśmy zjeść, ale czekaliśmy na śniadanie godzinę. Właściciel małej tawerny usadził nas, przyjął zamówienie i … zniknął. Okazało się, że pojechał na zakupy, po świeże warzywa i pomarańcze na sok. Na urlopie takie zatrzymanie czasu ma swój urok – zapewnia Beata.
Jej drugim ulubionym miejscem jest Azja. Tam zachwyca ją afirmacja życia, niewymuszona uprzejmość oraz świat zapachów, który rozbudza zmysły. Lubi także zimowe wyprawy. Teraz coraz częściej na skitourach, z dala od zgiełku. Narciarstwo i góry to jej wielka pasja.
Chcecie wiedzieć więcej, co słychać w Grupie Farmaceutycznej Investcare, jak działamy, z kto z nami pracuje, zajrzyjcie na stronę: www.grupainvestcare.pl