Scroll Top

Medicare ma 30 lat

kurcz

Nazwę firmy, którą stworzył, wymyślił jeszcze na studiach. Zainspirowany tym, na jakich wartościach opierają się relacje pomiędzy ludźmi oraz tym jak przedsiębiorcy działają w USA, przywiózł zza oceanu głowę pełną ideałów. Trzy dekady temu założył spółkę Medicare, która dała fundamenty dla innych firm Dariusza Kucowicza, prezesa Grupy Farmaceutycznej Investcare.

Analityczny umysł, otwarta głowa, gotowość na zmiany i wyzwania. Do tego temperament sportowca i dusza podróżnika, który uwielbia odkrywać świat, nie idąc na skróty.

Współpracownicy mówią o nim, że wie, czego chce i potrafi to wyegzekwować. Do celu nie idzie jednak za wszelką cenę. Swojej kariery zawodowej nie wiązał też z farmacją. Od małego mówił, że zostanie dyrektorem kopalni. Po studiach zaczął nawet zawodowe życie „na kopalni”, ale szybko porzucił państwowy biznes i założył swoją firmę. Dlaczego? Poznajcie historię Dariusza Kucowicza.

Miał zostać „na kopalni”

– W mojej rodzinie jedna połowa z nas związana była z przemysłem górniczym, a druga, głównie w rodzinie Taty, z medycyną lub chemią. Biologia – mówiąc delikatnie – nie była tym, co mnie pociągało. Ale za to matematyka i fizyka to był mój świat! Dlatego pójście na studia na Akademię Górniczo-Hutniczą było dla mnie naturalną koleją rzeczy. Wychowałem się na Śląsku i sądziłem wtedy, że całe swoje życie zawodowe spędzę w górnictwie – opowiada Dariusz Kucowicz.

Tak się jednak nie stało. Skończył studia i nawet zaczął pracować „na kopalni”. To była KWK Ziemowit, początek lat 90. XX wieku. – Czas zmian w Polsce, rządy Tadeusza Mazowieckiego, początki liberalizmu, powiew wolności nie tylko w gospodarce, i ja pełen ideałów! Ugruntowanych nie tylko w trakcie pięciu lat studiów w Krakowie, ale także – a może przede wszystkim – dzięki ponad rocznemu pobytowi w Stanach Zjednoczonych – wspomina Dariusz Kucowicz.

Już po kilku miesiącach pracy w KWK Ziemowit wiedział, że nie chce pracować w państwowej firmie. – Filozofia prowadzenia takiego przedsiębiorstwa była dla mnie trudna do zrozumienia. Wszystkie moje ideały, jakie przywiozłem ze sobą do Polski, wszystko to, czego nauczyłem się na studiach i co było przedmiotem długich akademickich dywagacji, stopniowo upadało w zderzeniu z rzeczywistością. Miałem wrażenie, że każdy następny miesiąc będzie stratą czasu – wspomina prezes Investcare.

W USA Dariusz Kucowicz spędził ponad rok. Wziął urlop dziekański po czterech latach studiów na AGH. – Umówiliśmy się z przyjaciółmi, że każdy z nas wyjedzie po nowe doświadczenia, a później wrócimy na piąty rok studiów. Byliśmy młodymi ludźmi ciekawymi świata, jakiego nie znaliśmy. Rozjechaliśmy się zatem: jedni do Wielkiej Brytanii, inni do Niemiec, niektórzy do USA – opowiada.

Lekcja życia po amerykańsku

Dariusz Kucowicz wspomina, że mimo iż wcześniej wiele podróżował z rodzicami po Europie, to gdy przyleciał do Stanów, przeżył szok kulturowy. – Wysiadłem na lotnisku O’Hare i musiałem już liczyć wyłącznie na siebie To była dla mnie lekcja życia. Lata, które spędziłem w liceum i na studiach, dały mi podstawową wiedzę i możliwość obcowania z ludźmi mądrzejszymi ode mnie. Natomiast pobyt w Stanach dał mi pewność, że sam sobie poradzę w każdej sytuacji i nauczył reguł postępowania, których nie znałem – wspomina.

– Pracując w USA zauważyłem, że tzw. cwaniactwo dyskwalifikuje człowieka w biznesie i życiu. W Polsce – niestety – było postrzegane jako „zaradność” lub „spryt”. Dość szybko musiałem nauczyć się, że standardy uczciwości i prawdomówności są tu inaczej rozumiane. To co mówimy jest tak samo ważne, jak to co parafujemy własnym podpisem. Na tym właśnie, przynajmniej 30 lat temu w USA, oparte były reguły komunikacji pomiędzy ludźmi. W zestawieniu z naszym polskim brakiem wzajemnego zaufania i koniecznością potwierdzania wszystkiego poprzez niezliczone ilości dokumentów, było to dla mnie największym kulturowym szokiem – podkreśla Dariusz Kucowicz.

W praktyce przekonał się o tym w wielu sytuacjach. Na przykład wtedy, kiedy korzystał ze stołówki pracowniczej, gdzie nie było sprzedawcy, tylko w pomieszczeniu stały towary, a obok nich koszyk na pieniądze. I zawsze wszystko się zgadzało.

– O tym, że uczciwość jest najważniejsza przekonałem się też wtedy, kiedy zdawałem egzamin teoretyczny na ratownika wodnego. Pomimo całkowitej swobody zachowania, nikt nawet nie próbował ściągać. Natomiast kiedy miałem nieuregulowaną opłatę rejestracyjną w mojej hondzie, policjantowi wystarczyło słowo, że to zrobię, zamiast kopii przelewu – wspomina prezes Medicare.
Takich sytuacji w codziennym życiu, kiedy u podstaw relacji leżało wzajemne zaufanie, było wiele. – Jeśli się nad tym chwilę zastanowić – to przy założeniu, że zachowujemy taką postawę na co dzień, a nie od święta i potrafimy odcedzić to, co nazywamy potocznie cwaniactwem – wszystko nagle staje się mniej skomplikowane. Właśnie w czasie pobytu w Stanach zostałem „zainfekowany” tymi wartości. Dlatego, kiedy zaczynaliśmy tworzyć Medicare, gdy budowaliśmy nasz bardzo młody wówczas zespół, dbaliśmy o to aby nasz biznes, relacje wewnątrz firmy oraz relacje z naszymi partnerami, były oparte na zaufaniu. To ma swoje implikacje do dzisiaj, gdyż nie da się ustawić na sztandarach zaufania, jeśli u podstaw nie leży uczciwość – podkreśla Dariusz Kucowicz.

Poznaj dalszą część historii Dariusza Kucowicz i Medicare:
https://medicare.pl/2020/11/30/mial-byc-dyrektorem-kopalni-pokochal-farmacje/

Przeczytaj też: „Beata Kucowicz porzuciła turystykę dla farmacji”
https://medicare.pl/2019/09/01/beata-kucowicz-porzucila-turystyke-dla-farmacji/